niedziela, 27 września 2009

Kolejne nowinki z planu

Prace nad nową produkcją nabierają tempa. Chcielibyśmy zaprezentować kolejną porcję materiału wideo. Ekskluzywnie dla efemerycznehybrydy.blogspot.com.







Jak zwykle dla chętnych wersja Youtube

Enjoy :)

środa, 23 września 2009

Produkcja w toku..



Nie ustają zdjęcia do naszej superprodukcji*. Kręcimy w dosyć egzotycznych miejscach - więc korzystając z okazji - kilka zdjęć z planu fimowego:






*wg. Hybryd - Superprodukcja - każdy film, którego budżet przekracza 10 PLN

niedziela, 6 września 2009

ZAPOWIEDZIOWO FILMOWO


Jak dochodzą nas słuchy, zainteresowanie filmowym dorobkiem Hybryd rośnie w tempie geometrycznym, dlatego postanowiliśmy zaspokoić trochę Waszej ciekawości, drogie Hybrydies. A może i trochę ją podkręcić :) Dział filmowy na tej stronie rozrośnie się już niebawem. Prowadzone są prace nad zamieszczeniem na owej stronie naszej pierwszej produkcji, "Carmichaela", znanej i cenionej już w środkowiskach bezkrytycznych produkcji niezależnej. Niespodzianką i zapewne nie lada gratką bedzie również filmowa zapowiedź nowej produkcji, z której zdjęcia mozna już znaleźć na naszej witrynie. Teaser/trailer ów był pretendentem do zdobycia Grand Prix na festiwalu trailerów w Pędziworach Małych, a nie zdobył jej wyłącznie dlatego, że festiwal się nie odbył. To wszystko już za kilka dni na stronie.

czwartek, 3 września 2009

Wywiad z Toshiro Mifune


WYWIAD Z TOSHIRO MIFUNE

Żeliwne Grabki postanowiły wybrać się w podróż. W jakieś naprawdę fajne miejsce, egzotyczne, pełne magii i tajemnic, oraz sentymentu za nieodwiedzonym. Wybór padł na Kraj Kwitnącej Wiśni. Bo tak. A skoro jesteśmy już w Japonii, to postanowiliśmy przeprowadzić wywiad ze sławnym aktorem Toshiro Mifune. Nie myślcie, że umknął nam szczegół dotyczący śmierci aktora, wiemy o tym dobrze. Stwierdziliśmy jednak, że takie szczegóły nie będą nam zaprzątać głowy i niweczyć planów. A sam Toshiro też nie uważa, żeby śmierć była imperatywem niweczącym motywacje ludzi.


Ż.G.: Konnichiwa!

T.M: Na zdrowie!

Ż.G.: Ja nie kichnąłem...

T.M: Co to w takim bądź razie było?

Ż.G: Tradyjne japońskie pozdrowienie.

T.M: Pierwsze słyszę. Jakieś gejowskie.

Ż.G.: Po polsku „dzień dobry”.

T.M.: No to trzeba było od razu mówić, myśli, że rozumiem czy co?

Ż.G.: Nieważne, może przejdźmy do zadawania pytań?

T.M.: No właśnie przed chwilą mi pan je zadał.

Ż.G.: Dobrze zatem, czy mogę zadać kolejne?

T.M.: No... zadał je pan.

Ż.G.: Co pana łączy z Kairą Kurosawa?

T.M.: Baka! Nic mnie nie łączy i nic nie łączyło! Co mi tutaj inputujecie!!!

Ż.G.: Przypominam, że czytają nas młodzi czytelnicy więc proszę ani nie przeklinać, kaszleć w niezrozumiały sposób ani nie wspominać o narkotykach.

T.M.: A o seksualnych dewiacjach?

Ż.G.: Jeśli tylko ciekawe...

T.M.: Uważam, że każdy ma prawo robić to co lubi, nie rozumiem, na przykład, całej nagonki na pedofili, przecież ma to swoje kulturowe podstawy, podobnież jak nekrofilia, dendrofilia, kaprofilia itp. Razi mnie jednak i nie potrafię zrozumieć jak dwóch facetów może się trzymać za rękę idąc ulicą. To jest nie do przyjęcia!

Ż.G.: Rozumiemy, Chcielibyśmy jednak porozmawiać o pańskim dorobku filmowym.

T.M.: Szczycę się tym, że nie zagrałem w żadnym gejowskim filmie. Moje produkcje, no może poza "Siedmioma Samurajami", należą już do kanonu fimów Science Fiction. Niewielu twórcom udało się dokonać takiego wyboru ról, żeby nie grać z gejami, wśród gejów, w filmach o gejach bądź przeznaczonych dla gejów. (też kręconych przez gejów) z gejowską muzyką.

Z.G.: Czyli można pana nazwać homofobem.

T.M.: Nigdy w życiu, wypraszam sobie, jestem bardzo tolerancyjnym człowiekiem.

Ż.G.: Ale słynny jest już pana manifest gejschluss nakazujący batożyć i zamykać gejów w klatkach

T.M.: Ale to dla ich dobra! Chcę pokazać, że zależy mi na ich losie i uchronić tych biedaczków od tego kołtuńskiego i zakłamanego społeczeństwa.

Ż.G.: Wracając do filmów, wspomniał pan o "Siedmiu Samurajach", który...

T.M.: Gejowy film, prawda? Ta sceneria, siedmiu facetów... fatałaszki...

Ż.G.: Tak, ale...

T.M.: I te cholerne miecze - substytuty penisów! Odraza! Reżyser był znany z upodobań onanistycznych...

Ż.G.: Nakręcono jednak remake w Ameryce...

T.M.: Nienawidzę tej jeszcze wybitnie gejowej wersji – Amerykanie mają obsesję na punkcie gejów. Widzieliście "Brokeback Mountain"?

Ż.G.: Tak, świetny film..

T.M.: Czy ja rozmawiam z dwoma gejami?

Ż.G.: Nie, nie trzeba być gejem, żeby oglądać gejowskie porno.

T.M.: To samo mówiłem żonie, ale ten gej mnie nie słucha.

Ż.G.: Uważa pan, że pańska żona jest gejem?

T.M.: Nigdy bym jej o to nie podejrzewał, gdybym nie przyłapał jej na tym, że sypia z facetem!

Ż.G.: Z kim ona sypia?

T.M.: No, ze mną, cholerny gej!

Ż.G.: Czyli sypia pan z Gejem...

T.M.: Nonsens! Co to za insynuacje?

Ż.G.: Rozmawialiśmy o filmach.

T.M: O Gejowskich filmach! Nie chcę o tym rozmawiać, a wy cały czas do tego wracacie!

Jesteście jak Wierzejski!

Ż.G.: Czy nie wzbudził w panu złości fakt, że Tom Cruise zagrał w “"Ostatnim Samuraju"”?

T.M.: Oczywiście! Skalał rolę samuraja swoim obcokrajostwem oraz gejostwem! Najlepszym samurajem byłem ja – i to dlatego, że raz: jestem Japończykiem i dwa-nie jestem gejem. Nie rozumiem, dlaczego nie zatrudniono mnie do tej produkcji

Ż.G.: Przecież pan nie żyje.

T.M.:To plotki, które rozsiewają martwi geje, choć nadmienię, że tych szanuję najbardziej! Proszę mnie nie zaliczać w poczet martwych – na cmentarzach aż roi się od Gejów! Problem z zatrudnieniem mnie przy produkcji “"Ostatniego Samuraja"” sprowadza się do podstawowej rzeczy. Związek kinematografii japońskiej nie ma wystarczających funduszy i środków, żeby zawieść mnie na plan i pobudzić mnie do pracy. Ale trudno się dziwić, skoro ten związek jest opanowany przez gejów.

Ż.G.:To gdzie w takim wypadku nie ma gejów?

T.M.:Nooo skoro wy nimi nie jesteście (tak utrzymujecie) to ten dom jest czysty od gejowskiej propagandy. Oczywiście do momentu jak nie wróci żona.

Ż.G.: Bezpieczniej zatem będzie porozmawiać o filmach, w których chciałby pan zagrać.

T.M.:Chciałbym zagrać główną rolę w filmie “"Capote"”, ale niestety główny bohater był Amerykaninem, co kłóciło się z moimi tolerancyjnymi imperatywami.

Ż.G.: ..no i gejem...

T.M.: Naprawdę?.. Był? Czytałem jego książki, całkiem sympatyczne...Po głębszej analizie jego tekstów dochodzę jednak do wniosku, że były wybitnie homoseksualne... Szczególnie “"Śniadanie u Tiffaniego"” W takim bądź razie cieszę się, że w tym filmie nie zagrałem.

Ż.G.: Jakieś jeszcze tytuły?

T.M.:”"Priscilla Królowa pustyni"”

Ż.G..To film o gejach

T.M.: Nawet i tam wleźli? Jak robactwo...Na szczęście mam Raida na geje, wnyki, pułapkę oraz dyby. Wszyskto na geje.

Ż.G.: Nie myślał pan, żeby zagrać samego siebie, w swoim własnym filmie?

T.M.:Nie zniósłbym faktu, że oglądają mnie w kinie geje.

Ż.G.: Czy w takim wypadku można powiedzieć, że wszystko się panu kojarzy z gejami?

T.M.: Nieprawda, uważam, że seminaria duchowne są wybitnie heteroseksualne.

Ż.G.: W takim razie dziękujemy za rozmowę i życzymy sukcesów w przyszłości.



Słówko wyjaśnienia - Żeliwne Grabki to poboczny projekt literacki Krzycha i Piotrka. Dawno nie odkurzany, zresztą.